Jak praca +100 godzin tygodniowo doprowadziła mnie do szału

Ostatnio spotkałem się z bardzo trudnym okresem w moim życiu. Prowadzę własną firmę i pracowałem ponad 100 godzin tygodniowo przez 4 tygodnie. Podsumuję to słowami – STANOWCZO ZA DUŻO. Dopiero teraz doszło do mnie, że praca może doprowadzić do depresji, fobii społecznych, czy nawet pozbawić nas życia. Zdziwił mnie najbardziej fakt, że to nie nasze ciało choruje od długich godzin przesiedzonych  w pracy, ale mózg! Pod koniec tego „tournée” w rozmowie z klientami zacząłem się powtarzać, wydzierać się na głos bez powodu, czy dosłownie zapętlać się we własne myśli. Piszę ten wpis, bo chcę uświadomić was do czego praca może doprowadzić nawet największego pasjonata wyzwań, takiego jak mnie!

Serce o sobie przypomni

Pierwszą, a zarazem jedyną rzeczą, która zaczęła dawać się we znaki było – moje serce. Czy mieliście tak kiedykolwiek, że serce wypadło z torów? Ja miałem. Codziennie. To właśnie z tego powodu zrezygnowałem i postanowiłem wrócić do 70 godzin pracy w ciągu tygodnia (firma jest młoda i czasu wymaga tak czy siak). Postanowiłem po prostu wybrać tylko najważniejsze zadania, a resztę oddelegować.

Fobia społeczna nie jest śmieszna!

Nigdy nie myślałem, że fobia społeczna mnie dotknie. Co to powoduje? Zamiast skupiać się na rozmowie z klientem – wchodzę we własne myśli i zaczynam myśleć co druga strona przy stoliku o mnie myśli. Przez to wszystko moja potliwość zwiększa się drastyczne, jąkam się i nie potrafię pozostawić po sobie dobrego wrażenia. Czasami zastanawiałem się, czy nie robię sobie większej krzywdy niż pożytku(?) I nie zrozumcie mnie źle – ja jestem przyzwyczajony do pracy 70 godzin w tygodniu. I’m driven by my passion, baby! Napędza mnie moja pasja, cele życiowe jak i marzenie na które zachorowałem dobre parę lat temu. Dlaczego ma to znaczenie?

Bo jeśli nienawidzisz swojej pracy to nwet 50 godzin uszkodzi mocno twoje zdrowie! Co ja mówię, istnieje potężna korelacja pomiędzy długimi godzinami pracy, a większą zachorowalnością na choroby. ACZKOLWIEK. Z własnego doświadczenia wiem, że jeśli wstajesz rano z arbuzem na ustach. W pracy spędzisz o dużo więcej produktywnych godzin.

 

Mam nadzieję, że ten wpis pomógł wybić z głowy pracę ponad 100 godzin dziennie (pamiętajcie 70 godzin to wcale nie lepiej…).

 

Do usłyszenia! 😉